Ta bajka wzięła udział w konkursie organizowanym przez wydawnictwo Sofijka i ukazała się w książce charytatywnej "Gwiezdne Marzenia". Została ona rozdana dzieciom w szpitalach, domach dziecka i innych placówkach opiekuńczych.
To był wielki dzień dla sześcioletniego Krzysia. Właśnie zaczęły się wakacje i rodzice zgodzili się, by został sam u Dziadka. Domek Dziadka stał bardzo blisko jeziora - tak blisko, że z jego dużego, drewnianego tarasu można było łowić ryby. Dziadek właśnie zarzucał wędkę, gdy nagle usłyszał przeciągłe dzwonienie do drzwi: Dinnn! Donnn! Dinnn! Donnn! Dinnn! Donnn! Podskoczył wystraszony, a wędka wypadła mu z ręki, prosto do jeziora.
Uważaj! usłyszała Fela i zatrzymała się natychmiast. Rozpędzona żółta taksówka przejechała tuż przed nosem Feli. Znowu to samo. Czemu te samochody się nie zatrzymują?! pomyślała wystraszona, rozglądając się dookoła, lecz nie zobaczyła nikogo. - Kto to powiedział? - zapytała po chwili. - Spójrz w górę - tam gdzie zazwyczaj są wszystkie muchy - zaśmiał się chrypiący głos. - Jak widać nie wszystkie - odpowiedziała pewna siebie Fela.
Wszystkie wielbłądy miały już pakunki na grzbietach i karawana szykowała się do podróży przez pustynię. Nagle ktoś zawołał: - Poczekajcie na mnie! Jeszcze ja! To młody Dromader o mały włos nie spóźnił się na swoją pierwszą wyprawę. Całą noc obserwował gwiazdy. Było to jego ulubione zajęcie. Dwugarbne wielbłądy spojrzały na niego zdziwione. Wyglądał zupełnie inaczej niż one. Miał tylko jeden garb, krótkie futro, długie chude nogi i cały był jakiś taki... mały. Największy z Dwugarbnych zaśmiał się: