Mucha Fela w Nowym Jorku cz. 2

Chyba się zgubiłam, pomyślała Fela i przystanęła na chwilę, by wyciągnąć z plecaka mapę Central Parku. Gdzieś tutaj miał być Żółwiowy Staw, a ja wciąż go nie widzę, mówiła do siebie, próbując ustalić swoje położenie. Nagle zerwał się silny wiatr i poderwał do lotu mapę razem z Felą.
- O nie! Tylko nie latanie! - krzyczała wystraszona.
Fela wszędzie chodziła na piechotę, a teraz wbrew swojej woli szybowała w powietrzu. Wiatr kręcił mapą jak karuzelą, aż Fela dostała mdłości.
- Przestań, proszę, przestań! - wołała, trzymając się kurczowo swojej mapolotni.

Wiatr w końcu usłuchał prośby muchy i Fela bezpiecznie wylądowała na ścieżce. Czym prędzej schowała mapę. Rozejrzała się dookoła. Po jednej stronie ścieżki rozpościerała się ogromna, soczyście zielona łąka, na której wypoczywali ludzie i zwierzęta. Jedli, pili, grali w gry, czytali książki i wygrzewali się w słońcu. Po drugiej stronie znajdował się staw.

- O rety! To chyba tu! - wykrzyknęła uradowana Fela i pobiegła sprawdzić, czy faktycznie jest to Żółwiowy Staw. Gdy tak stała i wpatrywała się w zielona wodę, usłyszała głośne siorbanie i mlaskanie. Starała się nie zwracać uwagi na te dźwięki, ale im bardziej się starała, tym one uporczywiej świdrowały jej w głowie. Postanowiła pójść dalej, by nie słyszeć irytujących odgłosów. Nagle zatrzymał ją znajomy głos.
- Dzień dobry, szanowna Felu - zachrypiał pająk, między jednym mlaśnięciem a drugim.
- O! znowu się spotykamy - powiedziała zaskoczona mucha - dzień dobry, Muchozolu.
- Szukasz żółwi? Są, są, tylko teraz wszystkie popłynęły na drugi brzeg - zamlaskał ponownie.
Mucha, słysząc te dźwięki paszczowe pająka, czuła, jak wszystkie włosy na jej głowie się jeżą.
- Muchozolu, chciałabym z tobą porozmawiać, ale czy mógłbyś zamykać buzię, jak jesz? - poprosiła grzecznie Fela - bardzo mi przeszkadzają te odgłosy.
- O przepraszam szanowna, nie zauważyłem - zachrypiał. - Wiesz, już dawno nie jadłem takiej dobrej, ciepłej zupki. Tu niedaleko, pod dwudziestosześciotysięcznym drzewem Turkuć otworzył darmową stołówkę dla bezdomnych - wyrzucił jednym tchem.
Fela poczuła, jak w jej głowie kręcą się zębatki genialnego pomysłu i wykrzyknęła:
- Już wiem!
Pająk podskoczył wystraszony nagłym okrzykiem muchy, a cała zupa trafiła prosto na jego łysą głowę.
- Ciepło, ciepło, za ciepło! - powtarzał, biegając w kółko.
Gdy ostatnia nitka makaronu i marchewka spadły z głowy pająka na ziemię, Muchozol zapytał:
- Co już wiesz?
Fela przeprosiła Muchozola, po czym odparła:
- Już wiem, jak będę pomagać innym. Zaprowadź mnie do Turkucia. Muszę z nim porozmawiać. No i weźmiemy drugą zupkę dla ciebie.
Muchozol, słysząc ,,zupka”, zgodził się natychmiast. Szli, nie mówiąc ani słowa. Nagle pająk przerwał ciszę nieśmiało:
- Felu… od kiedy cię poznałem zastanawiam się, dlaczego nie latasz.
- Latanie jest niebezpieczne. Wiesz, ile much ginie w locie? Co chwilę jakaś mucha zamienia się w mokrą plamę. Zwłaszcza tu, w Nowym Jorku. Ja dziękuję, ja pochodzę - mówiła przejęta.
- Hmm, ja to bym chciał mieć skrzydła i latać. Tam w górze jest tak pięknie - rozmarzył się Muchozol. - Czasem wdrapuję się na latarnię lub drzewo i skaczę na mojej pajęczynie, ale to nie to samo.


Dwudziestosześciotysięczne drzewo było zachwycająco piękne. Pod jednym z wystających z ziemi korzeni znajdowały się małe drzwiczki, a na nich napis: “Wolontariusze potrzebni”.
- Wolontariusze? - zapytała Fela.
- Noo, to takie osoby, które za darmo pomagają i robią dobre rzeczy dla innych - tłumaczył pająk.
Nagle drzwiczki się otworzyły i wyszedł przez nie ktoś tak duży, że swoim cieniem przykrył i muchę i pająka. Miał masywne przednie łapy i pancerz, długie wąsy i skrzydła jak ważka. Ubrany był w biały fartuch i kucharską czapkę. Był chyba pięć razy większy od muchy. Fela zadrżała i cofnęła się o krok, a Muchozol powiedział:
- Cześć, to Fela, chciała z Tobą porozmawiać.
- Cześć Felu, jestem Turkuć, Turkuć Podjadek. O czym chciałaś porozmawiać? - przywitał się powolnym niskim głosem.
- Yyy… dzień dobry - zaczęła Fela. - Po pierwsze, czy Muchozol może dostać drugą zupkę? Wystraszyłam go i całą wylał na siebie.
Podjadek zaczął się śmiać.
- Ale heca! Mucha wystraszyła pająka! Niezła z ciebie mucha! Oczywiście, że może. Muchozolu - zwrócił się do pająka - zejdź po schodach do stołówki pod trzecim konarem. Jeszcze powinna być zupa. A po drugie? - zapytał Felę.
- Mam trochę wolnego czasu i chciałabym robić coś dobrego dla innych.
- Chcesz zostać naszą wolontariuszką? To fantastycznie! - ucieszył się Podjadek - Dziś już zamykamy, ale jeśli możesz, przyjdź jutro. Wszystko ci pokażę i wytłumaczę.
Fela uśmiechnęła się zadowolona. Czuła, że to będzie dobrze spędzony czas.
Judyta Łącka



Jeśli spodobała Ci się ta bajka, jest mi niezmiernie miło. Proszę, podziel się z innymi, żeby też mieli szansę ją poznać i przeczytać swoim dzieciom :)

uśmiechnięty robaczek w okularach, czapce i szaliku.
Cześć dzieciaki! Jestem Pixi.
Czy już wiecie...

  1. Jak należy zwracać uwagę drugiej osobie?
  2. Kto to jest wolontariusz?
  3. Czy pomaganie innym może dawać radość także temu, kto pomaga?




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

O Krzysiu i nowej hulajnodze

Wyprawa przez pustynię